piątek, 5 kwietnia 2013

Detoks „śmiecioks”, herbatka „wypierdatka” i inne szmery bajery.


Zacznę może od tego, czego nie znoszę. Od słowa „DETOKS”. Na sam dźwięk tego słowa ogarnia mnie dzika furia. Słowo detoks jest aktualnie jednym z najczęściej używanych słów w temacie diet. Mnie osobiście detoks zawsze kojarzy się z odtruwaniem alkoholowym. Dziś o detoksie mówi każdy. Każdy jest na detoksie, bo to jest modne, bo samo słowo „detoks” stało się trendy. Dostaję białej gorączki, gdy jadę metrem i słyszę dyskusję dwóch mega szczupłych studentek lub koleżanek po pracy na temat swoich wspaniałych „diet- detoksów”.  Jakie piją herbatki, jakie łykają tabletki, ile setnych gram cellulitu mają i jakie to ważne żeby być na detoksie. Mam ochotę w tym momencie wziąć do jednej ręki marchewkę do drugiej łodygę selera naciowego, włożyć to takiej kobiecie głęboko w uszy i pokręcić tak dobrze, aby w mózgu zrobiło się trochę miejsca dla rozumu i logicznego myślenia a nie bzdet ładowanych im do główek przez kolorowe czasopisma.



Co w ogóle oznacza słowo detoks (z wikipedii):
Detoks, detoksykacja (z łac. detoxicatio: usuwanie toksyn) – potoczna nazwa sposobu leczenia uzależnień, polegającego na nagłym odstawieniu substancji, od której dana osoba jest uzależniona, połączonym z terapią farmakologiczną lub psychologiczną.

Nic więc dziwnego, że słowo „detoks” kojarzy mi się tak a nie inaczej. Jestem natomiast zwolennikiem oczyszczania organizmu, jako procesu ciągłego a nie kilkudniowego szaleństwa o trendy nazwie „detoks”. Oczywiście, można na wstępie zastosować sobie konkretne 3 dni oczyszczania (mówię o rozsądnym i właściwym oczyszczaniu naturalnymi metodami z wyeliminowaniem wszelkiej toksycznej żywności), ale o to by nasz organizm pozostawał w miarę wolny od toksyn i metali ciężkich należy dbać praktycznie codziennie, za każdym razem, kiedy coś jemy. Pamiętajmy, że żyjemy w czasach gdzie gleba, woda i powietrze są silnie zanieczyszczone, zarówno toksynami jak i metalami ciężkim. Coraz więcej rtęci jest obecnej w rybach, a w uprawach rolnych nadal mamy pozostałości pestycydów. Transport substancji toksycznych do naszego organizmu jest niestety nieunikniony. Warto więc zastanowić się, jak ten proces ograniczyć.

3 BŁĘDY, KTÓRYCH NIE WOLNO POPEŁNIAĆ!!!!!

1.       Nie stosować „internetowych detoksów”.
Nie wierzcie w cuda opisane przez redakcje wielkich portali, które dla zarobienia kasy i zwiększania czytelności wrzucają rubrykę o zdrowiu i urodzie. Te cud-diety nie działają. Co najwyżej doprowadzają do wygłodzenia i wyniszczenia organizmu. W procesie oczyszczania biorą udział całe kompleksy witamin i minerałów i niedobór chociażby jednego z nich będzie cały proces zaburzał. Nie róbcie tego!

2.       Nie stosujcie głodówek.
W żadnym wypadku, nigdy tego nie róbcie. Organizm przyzwyczaja się do „głodowania” i kiedy wrócicie do jedzenia wasze ciało będzie się tak bać kolejnej głodówki, że zacznie wszystko magazynować- robić zapasy na przyszłość. A jak magazynuje? Nasz wspaniały hormon zwany insuliną będzie magazynować wszystko w postaci tłuszczu. Kto więc ma ochotę na efekt jojo – polecam głodówkę.

3.       Nie stosujcie żadnych mieszanin herbat typu detoks i podobnych tabletek.
Nie działają. Powodują obciążenie wątroby, a herbatka ma działanie odwadniające i powoduje utratę elektrolitów. Dodatkowo takie cuda mogą rozregulować cały cykl trawienny, powodować biegunki a po odstawieniu zaparcia (jako właśnie efekt odstawienia). Jedyne, co mogę uczciwie polecić to naturalną herbatę rumiankową i pokrzywową. Plastry też was nie „odtrują”. Za oczyszczanie organizmu odpowiadają jelita i wątroba a nie np. stopy. Nie wierzcie w te brednie.

CO W TAKIM RAZIE ROBIĆ?

1.       Pić wodę!!!!!
Tak, pić dużo wody, czystej, filtrowanej, mineralnej wody. Proces oczyszczania przez wodę opisałam już w artykule „Woda- 5 dowodów na to, że woda robi nam dobrze”. Nasz organizm jest maszyną wysokowydajną i bardzo samowystarczalną. Dajmy mu czystej wody a zdziała cuda. Wypłucze to, co niepożądane.

2.       Odsunąć trucizny.
Na wstępie odstawcie takie rzeczy jak kofeina, cukier, sól, sztuczne przyprawy zawierające glutaminian sodu, produkty żywnościowe zawierające związki o nazwie typu syrop glukozowo-fruktozowy, propionian wapnia, sorbinian potasu, aromaty, barwniki (nawet jeśli jest napisane, że są naturalne), konserwanty i inne syfy, których nazw nie rozumiecie. Można wrócić do kawy w bardzo sporadycznej ilości. Do reszty nie macie, po co wracać, bo na nowo się zatrujecie. Najtrudniej jest zawsze z cukrem i solą, ale wierzcie mi jestem żywym przykładem na to, że po miesiącu odstawienia cukru nigdy więcej nie napijecie się słodzonej kawy czy herbaty. Zrobi wam się zwyczajnie mdło i niedobrze. To samo z solą. Dajcie sobie dosłownie miesiąc na uwolnienie się od tych trucizn.

3.       Warzywa i owoce najlepiej kupować organiczne/ekologiczne.
Pochodzą one z upraw wolnych od pestycydów, sztucznych nawozów i oprysków. Nie ukrywam, że ich cena czasem potrafi powalić na kolana, więc można ewentualnie zastosować się do metody kupowania żywności sezonowej. Sezonowość warzyw i owoców zapewnia im jakość i wartości odżywcze. Takie warzywa nie wymagają też ogromnych ilości nawozów i oprysków. Pomidory kupowane zimą nie są ok., truskawki też nie. Namawiałabym jednak do rozejrzenia się po sklepach w kierunku żywności ekologicznej, dlatego że można czasem znaleźć coś w rozsądnej cenie. Ja np. kupuję marchew i cytryny ekologiczne w Lidlu, bo jem tego „na potęgę” a tam akurat cena jest bardzo rozsądna. Pamiętajmy też o dokładnym myciu owoców i warzyw przed spożyciem.

4.       Ograniczcie spożywanie mięsa.
Od okrutnych oszukańczych wędlin zaczynając (najchętniej wyrzuciłabym je z każdego jadłospisu) na sztukach mięsa kończąc. Jeśli kupujecie mięso warto zapytać dostawcę o jakość i pochodzenie. Dziś do hodowli używa się pasz wzbogacanych sterydami, antybiotykami i innymi świństwami. Ponieważ trudno jest określić, z jakiej hodowli mięso pochodzi, najlepiej i najbezpieczniej będzie je ograniczyć. A jeśli już jesteście strasznymi mięsożercami to bezpieczniejszą opcją będzie nabycie indyka, cielęciny, dziczyzny. Najlepiej jednak zamiast opychać się mięsem jedzcie dużo świeżych owoców i warzyw i roślin strączkowych gdyż są one formą najbezpieczniejszej i najczystszej żywności, nie wspominając o wartościach odżywczych.

5.       Zwróćcie uwagę na gatunek i pochodzenie ryb, które kupujecie.
Mogą one zawierać duże ilości rtęci i innych metali ciężkich obecnych w wodzie- arsenu, kadmu, ołowiu. Najwięcej rtęci mają ryby drapieżne (stoją na szczycie łańcucha pokarmowego i oprócz rtęci z wody czerpią ją też z pokarmu) np.: rekin, miecznik, marlin, tuńczyk, halibut, szczupak. Kiedy sięgacie po łososia weźcie tego atlantyckiego a nie norweskiego.

6.       Jedzcie tzw. żywność oczyszczającą.
Co to takiego? Przede wszystkim świeże naturalne rośliny, ziarna. Miąższ z aloesu czy siemię lniane mają właściwości żelujące, które wiążą w jelitach toksyny i ułatwiają ich wydalanie z kałem. Zielona pietruszka i zielona kolendra niemal automatycznie i natychmiastowo oczyszczają krew. Doskonałe właściwości oczyszczające mają  też:
·         imbir naturalny, grejpfrut, ogórek zielony, jarmuż, marchew, seler naciowy – fajne dodatki i składniki do oczyszczających koktajli „smoothie”,
·         czosnek, migdały, cukinia - dodatki do lunchów i obiadów
·         rumianek, pokrzywa, mniszek lekarski, lukrecja – jako naturalne herbaty, najlepiej kupione u zielarza nie z apteki.






Wygląda na to, że zdrowe odżywianie i oczyszczanie organizmu to nie żadne „mission impossible” ale nabycie pewnych nawyków i spożywanie tego co zdrowe i naturalne. Oczywiście nie jedna osoba przyczepi się do aloesu czy jarmużu, bo gdzie to dostać, albo, co to za cuda i wymysły? Ale przecież już siemię lniane, marchew czy natka pietruszki to „towar” ogólnodostępny. Nic nadzwyczajnego. Oczywiście tych bardziej elokwentnych zachęcam do poszukiwania w sklepach takich produktów jak świeży aloes i jarmuż, bo są to jedne z najzdrowszych roślin, jakie dała nam natura. No i oczywiście największa moc w wodzie!!!! Detoks do śmieci, herbatka - wypierdatka, plastry co najwyżej na skaleczenia i do przodu!!



4 komentarze:

  1. Wszystko to prawda, tylko jak tu kawe bez cukru wypić? cięzka sprawa :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie, a to dlatego że cukier uzależnia, więc jeśli raz go spróbujemy trudno nam się będzie odzwyczaić. Ale tak jak napisałam, warto dać sobie miesiąc bez cukru i powinno zadziałać. Na początku kawa będzie się wydawać niesmaczna ale później jak ręką odjął.I zaczniemy czuć prawdziwy smak kawy mmmmm.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny tekst! Niektórzy kupują herbatki za 170 zł/24szt aby oczyścic organizm, a potem znów wpieprzają to chemiczne żarcie ze srutaminianem potasu i innym świństwem.
    Tylko naturalne warzywka a mięsko od znajomego rolnika ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kawa bez cukru to mały pikuś, ale jeśli chodzi o alkohol na urodzinach, to dopiero jest problem dla niektórych osób!
    Nie życzę nikomu takiego oczyszczania- http://www.odtruwamy.pl/ !

    OdpowiedzUsuń

Mile widziane komentarze. Można komentować jako Anonimowy, jednak miło by mi było, gdyby osoby komentujące zostawiały chociaż nick lub inicjały, albo same imiona :) Można to zrobić wybierając rozszerzenie "komentarz jako: Nazwa/adres URL" i wpisując nick w okienko "nazwa" i klikając "Dalej" :)